Skończył się rok szkolny, skończył się też mój szkolny bullet journal. Jak nigdy, towarzyszył mi przez całe dziewięć miesięcy nauki i zapełnił się po brzegi.
Zwykle zawsze zostaje niedokończony, zwykle pod koniec roku wdziera się do niego chaos i bałagan a tym razem, mimo, że druga część roku szkolnego była niestandardowa, mój bullet journal wyglądał idelnie.
Na moim zdjęciu przeważają notesy o tym samym charakterze co może sugerować pewnego rodzaju ich uwielbienie. I tak dokładnie jest. Oczywiście nie przetestowałam wszystkich dostepnych na rynku notesów w kropki ale ten pochodzący z Tigera i widoczny na zdjęciu w trzech kolorach przypadł mi bardzo do gustu.
Dlaczego ?
Przede wszystkim papier, kolor i nasycenie kropek oraz wykończenie.
Papier jest na tyle gruby, że używane przeze mnie brush peny, mazaki i pieczątki nie przebijają przez niego. Kolor tego papieru to taka złamana biel. W złotym bujo są one nawet jakby lekko kremowe chyba, że takie wrażenie powoduje jego złota okładka...?
Kropeczki są wyraźne ale nie są agresywne bo są bardzo malutkie. Ich rozstaw to pół centymetra, niby tak samo jak w innych bujo a jednak trochę inaczej to wygląda. Może ma na to wpływ to, że kartka ma zaokrąglone rogi ? Sama nie wiem... A i jeszcze jedno, żadna z tych gumek (mówię o bujo Tiger) nie straciła na jakości przez ciągłe ich używanie.
Ta seria bardzo przypadła mi do gustu i chętnie nabyłabym sobie jeszcze jakiś kolor takiego egzemplarza ale w obecnej chwili takowego nie znalazłam, przynajmniej w moim Tigerze. Widziałam jakąś nową serię, letnią, mniej kartek, tym razem w kolorze białym, zielone czy niebieskie kropeczki i papier jakby cieńszy. Nie skusiłam się choć na pierwszy rzut oka bardzo ładnie wyglądał.
Na moim zdjęciu znajduje się jeszcze jeden notes w kropki z okładką w kwiatuszki. Kupiłam go w moim ulubionym sklepie #action
Nie wiem jeszcze jak jego jakość gdyż czeka na razie na swój czas i aktualnie jest pusty.
Jego największą zaletą zdecydowanie jest cena. Kosztował niecałe 8zł. W porównaniu z bujo z Tigera, kartki są cieńsze, w kolorze kości słoniowej, jakby perłowe, kropeczki większe (choć odległość między nimi to też 0,5cm) ale bardziej rozbielone niż w bujo Tiger.
Jest zszywany jak bujo Tiger ale jego wnętrze sprawia wrażenie mniej eleganckiego niż jego szwedzki konkurent ;-) Zobaczymy jak będzie się zachowywał w użyciu.
Tymczasem odpoczywam od codziennego planowania. Wakacje to dla mnie zwykle okres bezczasu. Staram się nie wprowadzać żadnych ram gdyż rok szkolny składa się zawsze tylko z nich. Mam swoje bujo językowe i tam notuje pomysły, wpadające mi w oko słowa, wyrażenia i zwroty tak po francusku jak i po hiszpańsku. Mam swoje bujo domowe ale teraz już tylko po to aby zanotować, że opłaty zostały zrobione.
Niech żyją wakacje i odpoczynek !
Z końcem wakacji powrócę z pewnością do tego tematu gdyż stanę przed wyborem mojego towarzysza notatek na nowy szkolny rok. Może pojawią się do tej pory jakieś nowości na rynku papierniczym. Może przez wakacje, jakiś kropkowany notes skradnie moje serce ?
Wniosek natomiast mam stały (już teraz) i niezmienny, kropkowane kartki to jest rewelacja - przynajmniej dla mnie. One mnie nie ograniczają. Linia czy kratka bardzo stanowczo wyznacza moje notowanie, kropki natomiast bardzo subtelnie mi podpowiadają jak to robić.
Możecie zapytać, to dlaczego nie czysta kartka ?
Bo na czystej kartce jednak się gubię. Piszę nierówno, nie trzymam linii i zaczynam notować wszędzie co z czasem powoduje, że niczego tam nie można znaleźć. Jak dla nie, wynalazek kropkowanej kartki papieru jest idealny !
A Wy jakie macie wrażenia ?
Pozdrawiam
Ewa
Komentarze
Prześlij komentarz